Wakacyjne czytanie

miedzymorze

Wakacje coraz bliżej – czas więc podjąć kilka ważnych decyzji. Jechać samemu czy z kimś? Zostać w kraju czy uciec daleko i jeszcze dalej. W czerwcu, lipcu, a może jeszcze później – we wrześniu? Jednak te pytania okazują się być błahostkami wobec tego jednego, najważniejszego – jaką książkę zabrać ze sobą?

Ilu czytelników, tyle strategii czytania. Jedni wolą książki dłuższe, wczytując się w nie przez kilka tygodni i odrywając w ten sposób od pędzącej na łeb na szyję rzeczywistości. Inni wybiorą coś krótszego. Tydzień czytania i coś nowego, i jeszcze raz, i jeszcze raz… Zbyt długie siedzenie w jednym świecie nuży ich. Można czytać jeden tytuł naraz, można kilka, skacząc z kwiatka na kwiatek. Niektórzy skupiają się przez dłuższy czas na jednym temacie albo autorze, inni wolą literacki płodozmian. Tutaj najnowsza powieść Jonathana Safrana Foera, tam jeszcze nie czytany reportaż Andrzeja Stasiuka, a potem, dla równowagi – biografia Pablo Escobara.

Jednak wyjazd wakacyjny rządzi się swoimi prawami. To co ze sobą zabierzemy niejednokrotnie musi nam wystarczyć na ten tydzień, dwa, a jeśli ktoś zdecydował się zaszaleć – trzy. Dłuższych urlopów lepiej nie brać. Powrót do pracy po np. miesiącu może okazać się zwyczajnie zbyt trudny. Ale nawet te dwa tygodnie, to okres na tyle długi, że warto rozważnie podejść do wyboru lektur. Tak, lektur – jedna książka to zdecydowanie za mało. Co jeśli nam się jednak nie spodoba? Więc żeby nie psuć sobie urlopu warto zaopatrzyć się w większy zapas.

tatuaz_z_tryzubemSam dla równego rachunku w tym roku planuję wziąć pięć książek. Musi być w tym coś, czego nie znam. Chociażby Międzymorze Ziemowita Szczerka. Ceniony za Siódemkę, Przyjdzie Mordor i nas zje czy nominowany w ubiegłym roku do Literackiej Nagrody Nike Tatuaż z tryzubem, zabiera nas tym razem z podróż śladami „konfederacji państw morskiego obszaru ABC zarysowanej wizjonersko przez Piłsudskiego. Historia prowadzi go od Bałtyku aż po Adriatyk i Morze Czarne, po pograniczach dawnych imperiów i granicach religijnych wpływów. W swoim najlepszym stylu Szczerek snuje opowieść o mitycznej wielokulturowej krainie, czujnie wypatrując, czy >>międzymorskie<< państwa i ich obywatele są faktycznie połączeni pajęczyną podobieństw i zażyłości”. Znakomity język, humor, niebanalne podejście do tego co codzienne i tego co historyczne sprawiają (czy i tym razem, to się jeszcze okaże!), że Szczerka nie tyle czyta się, co pochłania.

lorcaDla złapania oddechu przyda się coś spokojniejszego, bardziej refleksyjnego. Tutaj wybór pada na klasykę. Z jednej strony jeden z tomów esejów Zbigniewa Herberta, jak np. Labirynt nad morzem, urokliwa opowieść o Grecji i o Włoszech, z drugiej – świeżo wydany u nas zbiór poezji Federico Garcii Lorci. Jeden z najznakomitszych hiszpańskich poetów, zamordowany w czasie hiszpańskiej wojny domowej, pozostawił po sobie imponujący dorobek. Jego wiersze, pełne delikatności, radości, ale i narastającego z czasem smutku, mają niewyobrażalną wręcz moc. Zarówno te najprostsze, najkrótsze, jak Preludium, „Wół / zamyka oczy / leniwie. / Parne tchnienie zagrody. / To preludium / nocy”, jak i te dłuższe, żeby wspomnieć tylko Odę do Salvadora Dalego czy Miasto bez snu (nokturn Brooklyn Bridge). Przy Herbercie i Lorce zapomnimy o wszystkim.

dzumaCzasem jednak trzeba sobie przypomnieć, nawet na urlopie!, że jest na świecie kilka spraw ważnych. Ale takich naprawdę ważnych. Takich, o które warto walczyć. Nikt tam nie przypomina o tym jak Albert Camus, Tony Judt czy ks. Józef Tischner. Ich twórczość, przesiąknięta głębokim humanizmem, troską o człowieka, o jego sprawy codzienne, o jego przyszłość, nie ma sobie równych. Jest jednak w swoim poświęceniu dla ludzi najzupełniej prosta. Nie ma w niej nic z bohaterskiej walki. To co robili, to o czym pisali, pisali z poczucia obowiązku. Takiego, o jakim czytamy w wydanej przez Editions Gallimard siedemdziesiąt lat temu Dżumie, gdzie doktor Rieux, alter ego autora, stwierdza w pewnym momencie, że „w tym wszystkim nie chodzi o bohaterstwo. Chodzi o uczciwość. Ta myśl może się wydać śmieszna, ale jedyny sposób walki z dżumą to uczciwość”, ta zaś „polega na wykonywaniu zawodu”.

Tak więc na pewno Dżuma i… coś, co mnie zaskoczy. Ale Wy myślcie – i to intensywnie. Książka na wakacje to zbyt ważna sprawa, aby zostawiać ją na sam koniec. Bo to jeszcze tylko chwila, może dwie, i będzie można zacząć nucić za Haliną Kunicką, „już za parę dni, za dni parę, weźmiesz plecak swój i gitarę” – a wraz z nią parę książek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Required fields are marked *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>