Z książką w las, czyli o naturze słów kilka

sekrety_roslin

Według badań naukowych kolor zielony ma nadzwyczaj pozytywny wpływ na człowieka. Uspokaja, pomaga pozbyć się stresu. Szczęśliwie natura akurat tej barwy nam nie skąpi.

Już od drugiej klasy szkoły podstawowej moją zmorą stały się coraz częstsze wizyty u okulistów. Za każdym razem scenariusz był w zasadzie ten sam. Badanie komputerowe, wydruk wyniku, w razie potrzeby dobieranie nowych, coraz silniejszych szkieł korekcyjnych, wystawianie recepty i zestaw niezmiennych zaleceń, o których – na moje nieszczęście – zapominałem już po tygodniu. Tak więc od monitora proszę siadać co najmniej na wyciągnięcie ręki. Proszę nie czytać przy sztucznym świetle (o na pewno). Proszę zmuszać oczy do wysiłku (czytanie przy małej lampce obok łóżka liczy się?). Proszę – i to akurat lubię niezmiennie od lat – patrzeć daleko, za okno, a najlepiej na coś zielonego.

lasWidok ściany drzew, a taki mam z mieszkania, to prawdopodobnie jeden z moich ulubionych obrazów. Czy to (mimo wszystko) zasługa zastępu okulistów, czy jednak pozostałości po przodkach buszujących wśród nieprzebytych kniei w poszukiwaniu schronienia i czegoś do zjedzenia, faktem pozostaje, że w moim prywatnym rankingu wyżej stoją chyba tylko ściana górskich szczytów i ściana książek, na którą (niejedną!) pracowałem przez kilka ostatnich lat. Kiedy jednak potrzebuję odpocząć od Timothy’ego Snydera, Johna Steinbecka czy nawet Sławomira Mrożka, zaś zachwycanie się malarstwem Williama Turnera osiągnie punkt szczytowy, a nie mam akurat możliwości wyjechać w góry, idę do lasu. Szczęśliwie jeden mam niedaleko.

Wystarczy kilka kroków, aby znaleźć się w zupełnie innym świecie. Zamiast wielkiego miasta, pełnego krzyków, głośnej muzyki, pędzących samochodów i pozostających po nich spalin, trafiam w sam środek ciszy. Najlepiej jest późną wiosną i latem. Wtedy nie dość, że otacza mnie bezgłos, przerywany jedynie ptasim trelem, to i robi się przyjemnie chłodno. W takich warunkach czuję, że nic nie muszę. Wystarczy stać i chłonąć. A jest co.

sekretne_zycie„Gdy rozpoczynałem zawodową karierę leśnika, tyle wiedziałem o sekretnym życiu drzew, ile rzeźnik o uczuciach zwierząt”, zaczyna swoje Sekretne życie drzew Peter Wohlleben, z zawodu, a co najważniejsze z zamiłowania – leśnik z ponad dwudziestoletnim stażem. Znakomicie przyjęta u nas opowieść-przewodnik po tajemniczym i jakże fascynującym świecie tego co wysokie i zielone sprawia, że to co dotąd pozostawało niezrozumiałym, teraz staje się proste, choć nie mniej zachwycające. I tak dowiadujemy się m.in., że „wśród drzew liściastych istnieją rozmaite metody oszczędzania. Przed zrzuceniem liści składniki rezerwowe są wycofywane do gałęzi. Jednak niektórym drzewom jest to najwyraźniej obojętne. Na przykład olchy żwawo zrzucają na ziemię soczystozielone liście, tak jakby jutro świat miał się skończyć. Rosną jednak zwykle na terenie bagiennym, zasobnym w składniki pokarmowe, i wyraźnie mogą sobie pozwolić na luksus wytwarzania chlorofilu co roku od nowa”.

W innym miejscu okazuje się zaś, że „zrzucanie i wypuszczanie nowych liści nie zależy (…) tylko od temperatury, lecz także od długości dnia. Przykładowo, buki ruszają dopiero wtedy, gdy w ciągu dnia przynajmniej przez trzynaście godzin jest jasno. To o tyle zdumiewające, że drzewa muszą przecież w takim razie dysponować czymś w rodzaju wzroku. Nasuwa się przypuszczenie, by szukać go na przykład w liściach – w końcu są one wyposażone w rodzaj ogniw słonecznych, a więc są najlepiej przygotowane na przyjęcie fal świetlnych”.

50_roslinMyliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że Wohlleben odsłania przed nami wszystkie zielone tajemnice. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do równie zaskakujących Sekretów roślin Anne-France Dautheville. Na niespełna 150 stronach znajdziemy ogrom praktycznych informacji, jak np. to, w jaki w sposób bez rozkrajania arbuza sprawdzić, czy już jest dojrzały, dlaczego stary kasztanowiec może mieć zbawienny wpływ na azalie, jak posługiwać się w pełni naturalnym zegarem Karola Linneusza, czy w końcu – dlaczego w trakcie trzęsienia ziemi warto znajdować się niedaleko gaju bambusowego.

Prace Wohllebena i Dauthville nie są dzisiaj wyjątkami. Polskie wydawnictwa coraz chętniej sięgają po tematy przyrodnicze, czego efektem jest szereg naprawdę znakomitych prac. Jaki jest tego powód można jedynie zgadywać. Być może to efekt coraz większej społecznej świadomości, odpowiedzialności za otaczający nas świat. Pisał a później śpiewał o tym już Jonasz Kofta (Poszukajcie nagrania z Opola z 1977 roku, znakomite wykonanie z udziałem Łucji Prus, Marka Grechuty, Wojciecha Młynarskiego i Kofty.): „pamiętajcie o ogrodach / przecież stamtąd przyszliście / w żar epoki użyczą wam chłodu / tylko drzewa, tylko liście”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Required fields are marked *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>