Książki nieprzeczytane, książki zapomniane

imie_rozy

Jeśli wierzyć Oscarowi Wilde’owi, klasyki to książki, które każdy chciałby znać, a nikt nie chce czytać. Jak się jednak okazuje, nie trzeba ich ani czytać, ani znać, aby móc swobodnie się o nich wypowiadać.

Jeden z największych dramatów lat szkolnych – czytanie lektur. Nastoletnie umysły przez kolejne dekady do późnych godzin nocnych wędrujące nad Niemnem pod rękę z Josephem Conradem, Albertem Camusem czy też Witoldem Gombrowiczem, cierpią niczym młody Werter. I jeszcze ta świadomość, że następnego dnia trzeba będzie odpowiadać na pytania nauczyciela dotyczące najdrobniejszych szczegółów fabuły. W efekcie mało kto potrafi myśleć o głębszym znaczeniu czytanej książki. (O jakiejkolwiek przyjemności nie ma tu w ogóle mowy.) A to błąd i strata, której niejednokrotnie nie mamy szansy już nadrobić.

Nie czytaj, to szkodzi!
jak_rozmawiac
Według Pierre’a Bayarda, francuskiego literaturoznawcy specjalizującego się w teorii związków literatury i psychoanalizy, skupianie się na treści tego czy innego tytułu sprawia, że tracimy z oczu to co w książce najważniejsze. Jak sam przyznaje w Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?, nawet woli, kiedy jego studenci przystępują do omawiania jakiejś książki bez jej znajomości. „Często miałem okazję usłyszeć ich ciekawe, a nawet bardzo celne opinie o książkach, których nie czytali”. Jedyne zaś czego do tego potrzebowali, to krótkie wprowadzenie prowadzącego, pozwalające zorientować się w ogólnym zarysie poruszanej w danej pracy problematyki.

Powołując się m.in. na historię pewnej antropolożki, która próbowała udowodnić, że William Szekspir i jego Hamlet są zrozumiali dla każdego, pokazuje Bayard, że można rozmawiać o książce bez jej czytania (co sam wielokrotnie czynił). Ta nieco przewrotna teza, stanowiąca wybieg mający zachęcić do lektury Jak rozmawiać…, wiąże się ze swoistym systemem filozoficznym Bayarda. Systemem pozwalającym lepiej zrozumieć czym jest książka, a także, co to znaczy – przeczytać ją.

Nie tylko treść
niepokoje_wychowanka
Bo co tak naprawdę kryje się za frazą „przeczytałem książkę”? „Pomiędzy książką przeczytaną uważnie a książką, której nigdy nie mieliśmy w ręku i o której nawet nie słyszeliśmy, istnieją liczne książki przeczytane w stopniach pośrednich”, zauważa autor. Można więc książkę przeczytać uważnie. Można bez większego zrozumienia. Można jedynie przekartkować. Można przejrzeć fragmentami. Można zapoznać się z nią dzięki opiniom innych osób. Można…

Katalog, zgodnie z przykładami podawanymi przez Bayarda, dałoby się zapewne przedłużyć – i to dość znacznie. Co więcej, za każdym razem dostajemy konkretne przykłady, zarówno ze świata rzeczywistego, jak i z tego literackiego. Dowiadujemy się więc jak pewien literaturoznawca otwarcie przyznawał się do tego, że nie czyta książek, o których mówi. Zobaczymy również jak z problemem nie-czytania radzili sobie bohaterowie powieści m.in. Roberta Musila i Umberto Eco.

Całość sprowadza się do jednego wniosku – książka jest czymś więcej, niż tylko sama jej treść. Każdy w trakcie lektury buduje swoją wewnętrzną książkę. Jej zawartość zależna jest od naszych doświadczeń tak czytelniczych jak i życiowych. Wpływają na nią nasze emocje, sposób postrzegania świata, kultura w jakiej się wychowaliśmy. Olbrzymią rolę odgrywa upływający czas. Czy rozmawiając bowiem o jakimś tytule kilka, kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt lat po jego przeczytaniu, ciągle mówimy o tej samej książce, o której rozmyślaliśmy zaraz po skończonej lekturze?

Więcej odwagi!
tragedie_kroniki
O ile wyjściowe założenie, aby z premedytacją nie czytać książek, może wydawać się kontrowersyjne, o tyle wnioski do jakich dochodzi Bayard, są bezwzględnie trafne. „Przede wszystkim musimy wyswobodzić się z sieci zakazów, którym jesteśmy podporządkowani, najczęściej nie uświadamiając sobie tego. Ciążą one na naszych wyobrażeniach o czytaniu i od wczesnych lat szkolnych kształtują w nas obraz książek jako nieruchomych i niezmiennych przedmiotów, w związku z czym, kiedy wyobraźnia i pamięć zaczynają poddawać je przekształceniom, rodzi się w nas poczucie winy”.

Nie bójmy się więc książek nie przeczytanych. I tak wszystkich nie poznamy. Wiele zapomnimy (czy wtedy ciągle możemy mówić o tym, że je znamy?). Spróbujmy za to zobaczyć w nich nie obce nam przedmioty, ale elementy większej układanki dającej okazję do fascynujących dyskusji o kulturze, a w końcu – o nas samych.

Ale najpierw przeczytajmy Bayarda. Warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Required fields are marked *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>